wtorek, 12 kwietnia 2011

Budowlana trucizna

Mówi się, że dobrymi chęciami wybrukowane jest piekło i chyba coś w tym jest, bo mimo że gdy zaczęto stosować azbest, chęci były jak najlepsze, ale efekt był taki, że powstało ogromne niebezpieczeństwo, a czasem nawet kończyło się to tragicznie. W ten sposób, coś, co miało naprawić sytuację w polskim budownictwie okazało się jego największą bolączką. Zaczęło się od tego, że zorientowano się, jak dobre ma ten minerał właściwości, wielość zastosowań, i że jest stosunkowo niedrogi, co ma przecież ogromne znaczenie. W związku z tym używany był przez produkujących materiały budowlane dość często, najlepiej nadawał się do wykonania eternitu, którym pokrywano dachy, ale dodawało się go także płyt falistych czy rur wodociągowych. Szybko więc zaczął się ona znajdywać w budynkach publicznych, takich jak szkoły czy urzędy, w których zawsze pełno jest ludzi. I właśnie stale przebywający w tych miejscach zaczęli o wiele częściej chorować, u niektórych pojawiały się też nowotwory, a była to na tyle duża liczba, że wykluczała przypadkowość. Podejrzenie padło więc właśnie na azbest, któremu zaczęto się bliżej przyglądać i prowadzić testy, które potwierdziły jego szkodliwość. Brała się ona stąd, że niewidoczne dla ludzkiego oka cząsteczki wydzielały się z azbestu i wnikały do płuc, co w dalszym toku mogło doprowadzić do raka i innych schorzeń. Nie było wyjścia, w 1997 roku musiano podjąć decyzję o natychmiastowym zaprzestaniu używania tego minerału, co oznaczało, że materiały budowlane Gdańsk, przy których był stosowany, muszą zniknąć. Jednak nie tak łatwo było je usunąć, skoro przy każdym ich mechanicznym uszkodzeniu pojawiało się od razu zagrożenie. Aby nikt więc nie starał się robić tego na własną rękę, przy likwidacji wszystkich elementów z azbestu pomagają już samorządy, ale można też odwiedzić sklep z materiałami budowlanymi, gdzie znajdziemy środki neutralizujące go, co jest rozwiązaniem tymczasowym, ale pozwala znaleźć czas na uzbieranie kwoty, którą trzeba zapłacić specjalistom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz